Mike - Mon 14th September 2009 10:33
Szkoła to fabryka bezrobotnych
Cytat:
Prawdziwy dramat. W ciągu roku ponad 22 tys. świeżo upieczonych absolwentów nie znalazło pracy - alarmuje "Puls Biznesu". Więcej na: http://biznes.onet.pl/szkola-to-fabr...3,1,news-detal
Źródło: onet.pl
Ciekawe ciekawe... poczytajcie sobie komentarze pod newsem. IMO to prawda jest taka, że studenci po szkole (Polibuda czy coś) chcą brać 2 kafle do łapki co jest nieopłacalne dla pracodawcy, ponieważ taki student zazwyczaj nie ma żadnego doświadczenia. Pracodawcy wolą zatrudniać ludzi, którzy mają doświadczenie (czyt. pracujący studenci zaoczni). Dlaczego? Ano dlatego, ponieważ studentów dziennych trzeba przyuczać do danej roboty, a jak już wyżej pisałem, biorą za to 2 tysiaki za "nic-nie-robienie" przez początkowy okres czasu. A potem jeszcze podwyżka itp.
A jak Wy na to patrzycie? var _pop = _pop || []; _pop.push(['siteId', 1453660]); _pop.push(['minBid', 0]); _pop.push(['popundersPerIP', 0]); _pop.push(['delayBetween', 0]); _pop.push(['default', false]); _pop.push(['defaultPerDay', 0]); _pop.push(['topmostLayer', false]); (function() { var pa = document.createElement('script'); pa.type = 'text/javascript'; pa.async = true; var s = document.getElementsByTagName('script')[0]; pa.src = '//c1.popads.net/pop.js'; pa.onerror = function() { var sa = document.createElement('script'); sa.type = 'text/javascript'; sa.async = true; sa.src = '//c2.popads.net/pop.js'; s.parentNode.insertBefore(sa, s); }; s.parentNode.insertBefore(pa, s); })();
Vesper - Mon 14th September 2009 11:20
Po moim kierunku praktycznie nie mam perspektyw na prace "w zawodzie" we wschodniej europie ;) Niech wreszcie zniosą te wizy do USA :pruchno: Dodajmy studentów filozofii itp kierunków którym trudniej jest o pracę ;)
Omen - Mon 14th September 2009 11:54
Co masz do filozofów? :D Sam kończę, jeszcze jeden rok :) Ale w między czasie kończę policealną informatykę, dla siebie też chciałbym pójść na 2 lata na elektronikę. Aktualnie pracuję w dziale IT w firmie farmaceutycznej i nie narzekam na warunki :)
A co do "trudności" w znalezieniu pracy przez studentów nauk humanistycznych - może i jest w tym trochę racji, ale to imo stereotyp. Oczywiście - technicznego przygotowania do technicznego zawodu może im brakować, ale spokojnie można to nadrobić. Poza tym - ile się słyszy, że nawet uczniowie szkół technicznych wychodzą tylko z wiedzą teoretyczną, nie mając obycia w praktyce i trzeba ich uczyć prawie tak samo, jak "humanistę"?
allmark - Mon 14th September 2009 12:00
Cytat:
Co masz do filozofów? Co mówi bezrobotny koleś po filozofii stojąc przed pracującym kolesiem po filozofii?
- Poproszę małe frytki na wynos :mrgreen:
Jak znam ludzi z 4/5 roku dziennych na polibudzie to większość albo ma już jakąś robotę zaklepaną albo pracują "po godzinach". Tylko, że tacy ludzie nie znajdują pracy w urzędzie - głównie przez znajomości czy "łapanki"/targi na uczelni. var _pop = _pop || []; _pop.push(['siteId', 1453660]); _pop.push(['minBid', 0]); _pop.push(['popundersPerIP', 0]); _pop.push(['delayBetween', 0]); _pop.push(['default', false]); _pop.push(['defaultPerDay', 0]); _pop.push(['topmostLayer', false]); (function() { var pa = document.createElement('script'); pa.type = 'text/javascript'; pa.async = true; var s = document.getElementsByTagName('script')[0]; pa.src = '//c1.popads.net/pop.js'; pa.onerror = function() { var sa = document.createElement('script'); sa.type = 'text/javascript'; sa.async = true; sa.src = '//c2.popads.net/pop.js'; s.parentNode.insertBefore(sa, s); }; s.parentNode.insertBefore(pa, s); })();
Allen - Mon 14th September 2009 12:11
Niektórym po prostu z czystego rachunku ekonomicznego nie opłaca się podejmować pracy za kwotę niższą niż ~1,5-2k zł.
Teoretycznie kończysz studia, masz dyplom i... duża część osób po prostu budzi się z ręką w nocniku.
Pomijając już aspekt wiedzy, co jeszcze robiłeś/aś przez ostatnie 5-7 lat?
"Dodatkowa" działalność, tym można zyskać.
Nie twierdzę, że jest łatwo, jest wręcz nieziemsko trudno łączyć studia dzienne, pracę, pasje i zainteresowania, często pomoc rodzicom i do tego jeszcze rozwijać się w innych obszarach oraz mieć trochę czasu dla siebie. Tylko tutaj wymieniłem 6 różnych dziedzin. I niech "tylko" tyle zajęć w tygodniu takiej osobie pozostanie..
Z drugiej strony, taka interdyscyplinarność - możliwie z pozytywnymi wynikami - może o czymś świadczyć.
Omen - Mon 14th September 2009 12:12
Ten dowcip można przełożyć (i przekłada się) na studentów każdego kierunku :P
Dowcip aktorski, zasłyszany na planie:
Absolwent filmówki do swojego kolegi - grałeś już w jakimś filmie?
- Nie.
- No!
Vesper - Mon 14th September 2009 12:13
Cytat:
Jak znam ludzi z 4/5 roku dziennych na polibudzie to większość albo ma już jakąś robotę zaklepaną albo pracują "po godzinach". Tylko, że tacy ludzie nie znajdują pracy w urzędzie - głównie przez znajomości czy "łapanki"/targi na uczelni. Dokładnie. U mnie na 3 będę miał już "praktyki" ;)
Cytat:
Oczywiście - technicznego przygotowania do technicznego zawodu może im brakować, ale spokojnie można to nadrobić Zgadzam się ale nie wszyscy humaniści mają "zdolności" manualne żeby coś zlutować, czasem nawet złożenie komputera może być trudne itp.
Omen - Mon 14th September 2009 12:26
Ale czy my mówimy tylko o pracy informatyka/serwisanta? Jak ktoś ma dwie lewe rączki do sprzętu to szuka pracy gdzie indziej. Twierdzę tylko, że da się nauczyć kogoś pojętnego, czasem nawet lepiej niż gościa z "technicznym" dyplomem. Nie reguła to, ale bywa i tak. Sam przykładem, że broniąc się przed matematyką/fizyką jak diabeł przed święconą wodą mogę być na filozofii przyrody, gdzie matma i fizyka oraz pokrewne są a w firmie próbować się uczyć czegoś nowego i jakoś to idzie. Może nie łapię w lot i po 1 razie, ale na razie daję radę.
Ale umówmy się - ile osób faktycznie pracuje w zawodzie, którego się uczyła? Moja kuzynka lata poświęciła na naukę projektowania zieleni i była w tym dobra a już długi czas grzeje biurka w agencji reklamowej. Nie poradzisz, bywa :)
miszczmaciej - Mon 14th September 2009 12:36
Co mówi osoba która podczas sprzątania ulicy znajdzie pognieciony dyplom ukończenia psychologii?
-OO, przypomniało mi się ze mam taki sam w domu!! ^^
Z własnego doświadczenia wiem, ze matura w "nowej edycji" jest beznadziejna i z marszu blokuje drogę na większość kierunków studiów (co za tym idzie, możliwych miejsc pracy). Chyba że za rok zda się ją jeszcze raz z innych przedmiotów. Człowiek zdając maturę w wieku 19 lat ma milion pomysłów w głowie, planów na życie a wybrać musi najczęściej między zdawanymi przedmiotami humanistycznymi a ścisłymi.
Wiele studentów których znam najnormalniej rozmyśliło się i chcą zdawać maturę jeszcze raz żeby wybrać inny kierunek studiów, szkoda więc ze nie wystarczy zdać egzaminu na uczelni (jak kiedyś) tylko kombinować z maturami;/
Wg mnie dlatego tez mało ludzi jest zadowolonych ze swojego wykształcenia które mogliby przełożyć na późniejsza pracę. wiele ludzi których znam studiuję niemal na siłę aby cokolwiek skończyć bo "i tak nie będę pracował w swoim zawodzie" ;]
Uważam, że szkolnictwo ma zły system który prowadzi do tego, że absolwenci prawa muszą pracować za pomocników u dentysty, po zarządzaniu i administracji wykładać towar na półki w cearfourze (nie wiem jak sie to pisze;p ) albo po turystyce i rekreacji robić pizze w da grasso (przykłady autentyczne moich znajomych:D ).
Ostatnio Państwo się postarało i zarządziło kierunki zamawiane... mimo 1000zł miesięcznie myślą ze wykształcą inżynierów budujących lepszą Polskę,ale i tak każdy pojedzie za granice;p
zresztą nie chce mi się juz o tym rozpisywać...:)
dziękuję
spinnaker - Mon 14th September 2009 13:07
Skończyłem kierunek zamawiany w lipcu - mechanikę i budowę maszyn, mam w kieszeni mgr inż. jak i 120 moich kolegów/koleżanek z roku. Po niecałych 3 miesiącach pracę w zawodzie znalazło raptem 6 osób. Reszta albo robi na budowie albo browar rozwozi czy tam w ubezpieczeniach :) Taka jest polska rzeczywistość na dzień dzisiejszy.
Co do praktyk spotkał mnie kiedyś na nich ciekawy motyw. W jednym z ASO w Białymstoku. W połowie praktyk miesięcznych jeden z kierowników wyjechał na urlop. Dwaj pozostali kierownicy tak byli zafascynowani moją i kolegi pracowitością, że obiecali nam jakiś $ na koniec praktyk. Co się okazało po zakończeniu praktyk poszliśmy podpisać papiery na uczelnie, byliśmy ciekawi co z obietnicą. Niestety wrócił już ten główny kierownik i nici z $, tamci dwaj zamilkli. No ale już kij z tym, na pożegnanie ten główny kierownik do nas - "jeśli będziecie mieli jeszcze jakieś praktyki to zapraszam" ... Co ciekawego praktyki tam już odrabiałem w czasach liceum. Więc po zakończeniu studiów postanowiłem tam zajechać w sprawie pracy - odesłali mnie z kwitkiem, niby ze względu na kryzys. Teoria jest, doświadczenie jest (trzy praktyki w ASO), zamiłowanie też i na tym koniec. Więc na dzień dzisiejszy niestety tylko znajomości.
Nom i takich historyjek wiele pewnie tutaj trafi. Ile rozmów, ile razy CV się drukowało. Dla ciekawskich trafiłem jakimś cudem na staż w firmie zajmującej się full supportem IT dla firm w całej Polsce i to przez przypadek bo pracownicy znają tych samych ludzi z białostockich sklepów/serwisów co ja.
Co do szkół/uczelni niestety tytuł topica jest jak najbardziej prawdziwy, tylko żeby wypuścić absolwentów i mieć nowy nabór jeszcze większy niż poprzedni. Do zawodów mało kto przyucza więc bez naszego własnego wkładu nici z tego. Skończysz studia i nawet jak cię gdzieś zatrudnią to dadzą ci stertę książek i się ucz no jeśli gdzieś zechcą takiego świeżaka.
Allen - Mon 14th September 2009 15:13
Cytat:
Napisał/a miszczmaciej Ostatnio Państwo się postarało i zarządziło kierunki zamawiane... mimo 1000zł miesięcznie myślą ze wykształcą inżynierów budujących lepszą Polskę,ale i tak każdy pojedzie za granice;p Tylko haczyk jest taki, że jeżeli zawalisz rok, to zwracasz pełną "dotację" i to częściowo obowiązuje na pierwszym roku, później wyłącznie już od średniej ocen.
W systemie edukacji trzeba by zmienić wiele. Zacząć od najniższych poziomów i nie chodzi tutaj o zmianę programową, tą zostawmy na boku. Chodzi o przygotowanie uczniów do funkcjonowania w społeczeństwie. Nie jakieś tam mini-pogadanki prowadzone przez Psychologów szkolnych, ale szkolenia z prawdziwego zdarzenia. Zajęcia, które poruszą uczniami, zmotywują ich do działania.
spinnaker - Mon 14th September 2009 15:29
Gdzieś ostatnio słyszałem, że system polskiego szkolnictwa jest lepszy, do końca podstawówki czy tam gimnazjum, od amerykańskiego ale potem to amerykański system jest lepszy - to raz.
Dwa, że Polaków uczy się dosłownie wszystkiego (nawet na studiach) co z jednej strony jest dobre (wszechstronna wiedza) ale czy najlepsze jeśli chodzi o późniejsze szukanie pracy itp.?
proste71 - Mon 14th September 2009 15:59
Cytat:
Napisał/a spinnaker Gdzieś ostatnio słyszałem, że system polskiego szkolnictwa jest lepszy, do końca podstawówki czy tam gimnazjum, od amerykańskiego ale potem to amerykański system jest lepszy - to raz.
Dwa, że Polaków uczy się dosłownie wszystkiego (nawet na studiach) co z jednej strony jest dobre (wszechstronna wiedza) ale czy najlepsze jeśli chodzi o późniejsze szukanie pracy itp.? dokladnie u mnie jest tak samo,w podstawowce dzieciaki praktycznie nic nie robia,nie sa katowane nie wiadomo jakimi ilosciami zadan domowych itd...co poniektorzy nieswiadomi Polacy zachwalajacy slepo polski system nauczania sa zalamani tym co sie dzieje w szkole,ze tumany tam sa itd...ale powyzej szkoly podstawowej ucza po prostu lepiej-tutaj jest ten sam system co w us i wystarczy popatrzec na statystyki Polska jest dopiero na 6 czy tam 8 miejscu ;) a wydawalo by sie,ze wyzej,bo w liceum przerabiamy polowe materialu ze studiow-jak dla mnie tego wszystkiego bylo zawsze za duzo i uczylem sie tego co chcialem a nie co mi kazali-tak bylo w liceum
KeyJey - Mon 14th September 2009 17:54
Cytat:
Napisał/a Allen Niektórym po prostu z czystego rachunku ekonomicznego nie opłaca się podejmować pracy za kwotę niższą niż ~1,5-2k zł.
Allen ... ez mi to wytlumacz bo w ogole nie rozumiem :)
Co to znaczy z rachunku ekonomicznego ? Przeciez panstwo nikomu nie daje takiego zasilku, renty czy innych swiadczen.
Jak ktos jest bezrobotny i szuka pracy to KAZDA praca jaka by nie byla daje dwie podstawowe wartosci dla pracownika, ktorymi kieruje sie pracodawca zatrudniajac:
a - koles pracowal i go nie zwolnili tzn ze nie jest zle z jego umiejetnosciami czy mysleniem
b - koles pracowal tzn ze chce to robic
Na okresie probnym nikt nikomu nie da wiecej te 1,5k i nie ma co sie ludzic ze nawet najwiekszy geniusz odrazu po studiach dostanie tak dobrze platna prace... no chyba ze ma znajomosci.
Prace mozna znalezc i da sie to zrobic tylko trzeba chciec.
Pamietaj tez, ze kazdego owego pracownika trzeba:
a - wyslac na badania (za ktore placi pracodawca)
b - oplacic mu ZUS i inne podatki - ktore to Twoja pensje netto (zakladamy 2k) zwiekszaja o kolejne 1300 pln wiec jestes kosztem na poziomie 3300 PLN
c - przyuczenie do wykonywania obowiazkow
d - wyposazyc miejsce pracy (laptop, biurko, itd)
To sa bardzo duze koszty i zaden pracodawca nie zaryzykuje tego "ot tak".
Ludzie, ktorzy ucekaja od pracy (mam takiego znajomego) ciagle chodza na rozmowy i mowia ... ta nie, tamta nie, tu za malo, tu za daleko od domu itd
Argument - za malo to zaden argument :) Za malo to jest wtedy kiedy koszt dojechania do pracy przewyzsza to co mozesz zarobic. Inaczej ekonomicznie ZAWSZE sie oplaca :)
spinnaker - Mon 14th September 2009 18:48
Cytat:
Napisał/a KeyJey Prace mozna znalezc i da sie to zrobic tylko trzeba chciec. Oczywiście się zgadzam z tym ale na dzień dzisiejszy najczęściej szukają ludzi jak to mówią "w wieku 25 lat z 10-letnim stażem". Rozumiem pracodawców, że nie chcą brać byle kogo ale zawsze taki absolwent jakiś punkt zaczepienia musi mieć na początku. Dobry przykład to Robert Kubica - zaufali mu i co pokazał w tamtym sezonie - że jest wart kasy, że nawet Ferrari się nim interesowało ostatnio.
Co do kryzysu słyszałem, że ktoś tam prognozował, że ma być jeszcze gorzej w Polsce.
ksienciunio - Mon 14th September 2009 21:10
Cytat:
w wieku 25 lat z 10-letnim stażem Sam coś o tym wiem, ale za dużo by o tym pisać. Jedynie co można zrobić to pracować na swoim lub po godzinach dorabiać.
Ja osobiście uważam, że po skończeniu 5 lat studiów lepiej było iść do technikum budowlanego = zero stresów, że się nie zda, zawali egzamin. luz blus a kasa ? Spora jak na każdej budowie. Np. w firmie gdzie robię zwykły typek ma 10zł na godzinę bez wykształcenia, nic nie robi tylko ukrywa się przed kierownikiem i szefem. ehhhh
poli166 - Mon 14th September 2009 21:35
oj jak ja się cieszę że, nie mam takich problemów jestem co prawda tylko po technikum budowlanym i z tego co się orientuję to jakieś 80% moich znajomych którzy są po studiach siedzą na bezrobotnym albo zarabiają 2 razy mniej niż ja. Więc mała sugestia według mnie po co się uczyć ?
proste71 - Mon 14th September 2009 21:51
Cytat:
Napisał/a ksienciunio Cytat:
Allen - Mon 14th September 2009 23:25
Cytat:
Napisał/a KeyJey Cytat:
spinnaker - Tue 15th September 2009 10:17
Nikt przecież nie każe zatrudniać tego czy tamtego czy tam płacić od razu max stawka, na 3 miechy okres próbny. Jak robota dobrze płatna to i laik w tej branży (znając podstawy) się nauczy, tylko kwestia zaufania pracodawcy ... on chciałby od razu wykwalifikowanego pracownika z 10 letnim doświadczeniem i w młodym wieku.
Zauważyć można jeszcze jedno, dwa rodzaje zawodów:
- zawód rutynowy czyli coś co robi się w kółko jak na produkcji czy budowie,
- zawód z podnoszeniem umiejętności, doświadczenia, wymagający aktywnego myślenia cały czas jak chociażby inżynier.
I teraz pytanie któremu więcej płacić? Czyli, że po studiach co mam własny biznes otwierać jeśli chcę te 2k zarabiać?
barat - Tue 15th September 2009 10:55
Nie musisz otwierać biznesu ... czasem trzeba poszukać. Można na przykład jakoś niekonwencjonalnie (np znaleźć jakieś wady produktu i zaproponować poprawki) ... czasem CV i List motywacyjny to nie wszystko. Do tego to samo CV wysłane do 20 pracodawców ... często duże firmy korzystają z pomocy headhunterów i jak masz pecha to np 10CV trafi do tego samego gościa - co on sobie pomyśli? Kandydujesz do pracy wymagającej kreatywności (inżynier) a nie wysiliłeś się by przygotować CV pod konkretną ofertę :)
jednak mimo wszystko muszę się zgodzić, że pracodawcy często chciali by zestaw 25lat + 10lat stażu ...
Ja osobiście skończyłem inżynierkę MiBM, teraz robię mgr, ale to tylko tak dla siebie - jak teraz nie zrobię to już nigdy pewnie mi się nie będzie chciało.
Pracuję w zupełnie innej dziedzinie (webdesign/dev/php/mysql/PS i tego typu bajery), a żeby pracować w tym zawodzie już wiele lat temu po prostu przestałem grać na komputerze tylko wykorzystywać go do nauki (tworzyłem proste stronki, sporo czytania itp).
O dziwo część rzeczy na studiach była przydatna - np wszystko z PLC i CNC oraz układy logiczne na hydraulice - to w końcu też programowanie :)
Do tego przedmioty wymagające logicznego myślenia - matma, wydyma, mechanika techniczna ... przecież podobną ścieżkę zdrowia przechodzą informatycy zanim zaczną się uczyć rzeczy przydatnych (tyle, że oni mają po prostu matematykę w pierdylionie odmian...)
A pracę dostałem na zasadzie - CV/List + info o błędzie na portalu pracodawcy + info jak naprawić -> rozmowa wstępna + dostałem zadanie -> kolejna rozmowa - pokazanie rezultatów -> praca :)
Bez znajomości, bez doświadczenia (wcześniej procowałem tylko 3 miesiące w fotolabie w mediamarkt) ... ot tak po prostu ... w czasie "kryzysu".
Nie można po prostu podchodzić do szukania pracy z myślą "nie uda się" ... to w niczym nie pomoże.
Polecam obejrzeć the Secret (The rule of attraction) - bajka, ale nastawia pozytywnie :)
proste71 - Tue 15th September 2009 15:07
bo cv trzeba tworzyc pod dana prace-podstawowa zasada
u mnie pracodawcy w wielu miejscach skanuja cv,scaner wyszukuje slowa klucze,jesli ich nie znajdzie cv leci do kosza automatycznie mimo,ze ktos moze prezentowac gorszy poziom to wlasnie "on" bedzie zaproszony na interview ;)
wiem co mowie
reith - Fri 18th September 2009 20:41
Cytat:
Napisał/a barat Do tego przedmioty wymagające logicznego myślenia - matma, wydyma, mechanika techniczna ... przecież podobną ścieżkę zdrowia przechodzą informatycy zanim zaczną się uczyć rzeczy przydatnych (tyle, że oni mają po prostu matematykę w pierdylionie odmian...) Ja wlasnie koncze inzynierke z informatyki dzienna i jest tak, ze na poczatku byl ogrom matmy, ktory o dziwo przydaje sie w gruncie rzeczy przy rozwiazywaniu konkretnych problemow inzynierskich za pomoca jakiegos systemu rozproszonego (przykladowo java - rmi lub corba). W wiekszosci wspominacie, iz problemem jest doswiadczenie, praca po znajomosci, albo konkretne wnioski typu - 'koles bez wyksztalcenia dostaje 10 zl / h, wiec po co sie uczyc?'
Jak dla mnie problem jest tego typu, iz magistra moze miec teraz KAZDY, jesli jest chociaz troche zaradny. Pomijajac oczywiscie konkretne kierunki (techniczne), na ktorych bariera nie do przeskoczenia jest poczatkowa matma: analiza, algebra, matma dyskretna, metody probabilistyczbe, metody numeryczne, logika, tpi. Pozniej przychodzi co do czego i jest multum ludzi z danym dyplomem, a miejsc pracy brak i mamy bezrobocie.
Ktos wczesniej wspominal, iz mozna dzielic studia dzienne, prace, rozwijanie zainteresowan, czas dla siebie itp. Nie zgodze sie z tym i juz tlumacze dlaczego. Otoz w ciagu swoich juz 3-letnich studiow praktycznie w kazdym semestrze mialem dni (1, 2 lub 3), gdzie na uczelni bylem CALY dzien od 9 rano do 20.30 (z podziurawionym planem i przerwami 45 lub 1.5h). Problemem sa tez projekty, programy do napisania, sprawozdania do opracowania itp - przykladowo rozproszony system pomiarowy w javie (rmi, corba - do wyboru) obliczajacy rownolegle mnozenie i dodawanie macierzy, z mozliwoscia dodawania kolejnych wezlow (farm obliczeniowych) dla przyspieszenia obliczen, gdzie macierz moze byc dowolnego wymiaru. Wbrew pozorom nad zoptymalizowaniem takiego projektu siedzi sie pare nocek. Liczac kilka takich projektow na tydzien - staje sie chodzacym zombie, ktory nie ma na nic czasu (nawet na sen, bo 1-2h dla 'zycia' sie nie liczy). Po ciezkim tygodniu na weekend (sobota i niedziela, poniewaz piatek zajecia do 15) nie ma sie ochoty na nic poza snem. Wliczajac tez czasem dni tygodnia i weekendy, ktore trzeba poswiecic na spotkania z prowadzacymi wychodzi jak wychodzi :)
Nic nie stoi tez na przeszkodzie, by robic kariere naukowa. Po magisterce mozna uderzyc na studia doktoranckie i po sprawie - stypendium jakie sie dostaje wynosi jakies 1.3k zl na reke, wiec 'da sie przezyc'. Z tego co mi wiadomo - doktor na uczelni za 2 dni pracy po 8h (16h) dostaje 2k. Problem jest tego typu, ze jedynie jednoski mysla o kontynuowaniu nauki. W wiekszosci przypadkow ludzie ida na latwizne i google / kolega ma materialy wiec po co cos robic. A takiego typu podejscie odbija sie pozniej, kiedy dana osoba budzi sie z reka w nocniku bez jakiejkolwiek wiedzy i na domiar zlego w jakis cudowny sposob konczy dany kierunek, majac w glowie niewiele poza 'nazywam sie xxx, interesuje sie yyy, chce zarabiac 10k / miesiac'.
Tyle ode mnie :E
Władca Much - Fri 18th September 2009 22:53
Cytat:
Napisał/a Allen Cytat:
spinnaker - Sat 19th September 2009 09:03
Z tym wolnym czasem reith masz trochę racji, u mnie np. na 2 roku (mgr jednolite mechanika) zajęć może było i mało ale wchodziły w to dwa projekty i 5 laborek na dwa tygodnie. Jeśli samemu wsio się robiło czyli cotygodniowe rozliczanie się z kolejnej części projektów i pisanie sprawozdań z laborek + nauka do wejściówek i czasu wolnego nie było dużo ale na forum zawsze się znalazł czas zajrzeć :) I tak praktycznie przez pierwsze 3 lata studiów, od 4 roku na specjalności zrobiło się dopiero luźniej.
Cytat:
W wiekszosci wspominacie, iz problemem jest doswiadczenie, praca po znajomosci, albo konkretne wnioski typu - 'koles bez wyksztalcenia dostaje 10 zl / h, wiec po co sie uczyc?' Co do pracy na dzień dzisiejszy jeśli mówimy o pracy w miastach typu Białystok to dokładnie tak to wygląda.
A jeśli chodzi o studia doktoranckie to nie wygląda to tak lekko jak mówią. Jest to naprawdę multum własnej roboty i jak sam nie zaczniesz się tym interesować to nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Na matmie stosowanej np. rozwiązywali u nas przykłady noblistów :)
reith - Sat 19th September 2009 10:43
Cytat:
Napisał/a spinnaker A jeśli chodzi o studia doktoranckie to nie wygląda to tak lekko jak mówią. Jest to naprawdę multum własnej roboty i jak sam nie zaczniesz się tym interesować to nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Na matmie stosowanej np. rozwiązywali u nas przykłady noblistów :) Masz racje, nie jest lekko. Wiem dokladnie jak to wyglada, poniewaz akurat mialem okazje porozmawiac o tym z prowadzacymi, ktorzy akurat na przelomie ostatnich miesiecy sie bronili. Jednak jesli ktos nie przebimbal studiow i konkretnie sie interesuje danym przedzialem, to nie ma sie akurat czego bac ;)
Co do studiow i wolnego czasu - problem polega tez na tym, ze u nas przykladowo z laborek Techniki Eksperymentu (elektrotechnika pod inna nazwa ;)) byly non stop wejsciowki w przod, czyli z tego, co dopiero bedzie na labkach i nie zaliczajac nie mialo sie prawa wejscia na zajecia, w wyniku czego trzeba siedziec dwa dni nad sterta ksiazek, obadac wykresy, charakterystyki, multum wzorow, 15 stron 'wstepu' teoretycznego do danego cwiczenia, by moc je realizowac. Na cwiczeniach z matmy nieprzygotowani dostawali albo minus 4 pkt albo wylatywali z zajec :)
Tak wiec tak wygladaja studia techniczne. Z opowiastek znajomych -> tzw. "humanisci" wynika, iz tam to jest lajt i bauns, gdzie wszyscy zyja szczesliwie. Mialem okazje byc pare razy na kampusie humanistycznym i w tym wypadku zaciekawil mnie fakt, iz wszyscy ludzie laza usmiechnieci, zadowoleni z zycia, a na moim kampusie wieczny stres, powaga i lazenie z materialami..
Omen - Sat 19th September 2009 10:53
Trochę się nie zgodzę z tym, że na humanistycznych kierunkach bauns i lans. To pewnie wynika z faktu, że na kierunkach technicznych trudno "ściemnić" na jakimś egzaminie. Na takiej np. filozofii, gdzie jestem, kilka osób wychodzi z założenia, że pójdzie na krzywy ryj pamiętając tyle, co z wykładu i spróbuje metodę pandy (panda-3). Ale jeśli ktoś traktuje to w miarę serio i w międzyczasie rozwija swoje zainteresowania to też się gibie z książką, czyta-pyta-szuka i poświęca czas. Ostatnio kolega, który "odnalazł się" w sztucznej inteligencji, dostał od profesor cały bagażnik książek. Kilka dni je zbierał i woził do domu.
Wszystko zależy oczywiście od studenta - jak bimba, ale próbuje zdać to ma zapierdziel. Jak bimba i mu wisi - to pół roku chodzi z bananem bo "ma luzy". Jak ktoś się stara i walczy o średnią - to też troszkę roboty jest.
spinnaker - Sat 19th September 2009 12:23
No mniej więcej tak samo jest u mnie na Polibudzie. Są tacy którzy robią normalne wejściówki na laborki tylko żeby zaliczyć ale są i tacy, którzy wymagają wiedzy najwprzód i tak np. Pani M. z Metrologii potrafi wygonić z sali za niewiedzę, dodatkowo sterczy ci nad głową jeszcze przy pomiarach i za złe oko potrafi wygonić :) albo taki Pan Z. z Technologii produkcji przeprowadza wejściówkę w postaci rozmowy z grupą z każdym po kolei po pytanku dwóch, strach siedzieć normalnie było na zajęciach, i tak jak sie nazbiera ze 2 czy 3 laborki w tygodniu to już jest co robić, no i dodać do tego projekt dwa i obowiązkowe wykłady, na których jest puszczana lista obecności i cały tydzień z głowy.
Humaniści hmm prócz czytania to chyba nic innego nie robią. Nie miałem jakoś za dużo do czynienia z takowymi przez mój przebieg studiów :)
spinnaker - Sat 26th September 2009 11:01
Nowe praktyki firm - click.